piątek, 15 lipca 2016


Szlak niebieski: Brzeźnica - Kacwin. Rabka-Zdrój - Łopuszna

Sobota 25 czerwca

Trzeci dzień na szlaku niebieskim postanowiłem przejść na lekko. Będąc pewnym, że szlak kończy się w Łopusznej, zabrałem tylko najniezbędniejsze rzeczy. Śpiwór, materacyk, większość ciuchów i karta bankomatowa zostały w Rabce :-( Ruszyłem z samego rana chcąc spędzić dłuższą wolną chwilę dopiero przed Turbaczem. Szlak wyprowadził mnie na otwarte łąki skąd otworzyły się przepiękne widoki :-)












































Widziałem większość szczytów zdobytych poprzedniego dnia, a kolejne czekały w kolejce:-) Temperatura była już akceptowalna, a idąc na lekko praktycznie nie odczuwałem przebytych dotychczas ponad 70 kilometrów;-) Luboń Wielki prezentował się wyjątkowo znad Olszówki:-)






















We wsi posiedziałem chwilkę na przystanku i po jakimś kwadransie ruszyłem dalej w kierunku Koninek.






















Z kolejnego wzniesienia mogłem z kolei podziwiać Beskid Wyspowy z najwyższym szczytem Mogielicą (1171m). 






















Widać było też najwyższy szczyt dzisiejszej wycieczki - jak i całego szlaku niebieskiego - Turbacz (1311m).






















W Koninkach zrobiłem sobie chwilowy popas i chodnikiem wzdłuż drogi ruszyłem w kierunku Huciska:-) 























Tuż za ostatnimi domami pojawił się szlaban i tablica informująca, że znalazłem się w Gorczańskim Parku Narodowym. Zaraz też w budce parkowej kupiłem bilet wstępu w postaci zwykłego paragonu:-( Beznadzieja! W parku babiogórskim jako bilet wstępu dostaje się pocztówkę z datą i stemplem:-) Przyjemny chłód z pobliskiego potoku umilał podejście, które do Turbacza było spore. Już na terenie parku narodowego wypatrzyłem fajną miejscówę na przyszłość;-) Znajduje się ona na Polanie Oberówka i w "pakiecie" bezpłatnym jest nawet kibelek:-) Nie omieszkam tutaj przenocować jak będę łazikował kiedyś po Gorcach;-)
























Szlak zaczął się stromo wznosić w kierunku szczytu Suchego Gronia (963m), ale liczne ułatwienia jak schodki, poręcze spowodowały, że na górze znalazłem się nadzwyczaj szybko:-) Razem ze szlakiem niebieskim biegła ścieżka przyrodnicza i co kawałek specjalne tablice informowały mnie co też za ciekawe roślinki znajdują się w okolicy:-) Dużo też było ław do odpoczynku, także puki co, był to najbardziej "wypasiony" odcinek na całym szlaku niebieskim! Mijając, zarastającą już niestety, Polanę Średnie wiedziałem, że czeka mnie tylko jeszcze jedno podejście i już będę na Czole Turbacza (1259m). Spotkałem pewne małżeństwo z Koszalina, któremu towarzyszył sympatyczny piesek. Później okazało się, że to miejscowy "turysta bezpański", który regularnie wędruje z Koninek na Turbacz i z powrotem:-) Towarzyszy turystom, którzy pewnie coś dają mu w zamian do jedzenia. Ja tymczasem po godzinie byłem już na Czole Turbacza. Charakterystyczna skała mocno już zarosła od mojej ostatniej wizyty, a i widoki były już mocno ograniczone przez świerki:-(












































Za to schronisko na Turbaczu było już bardzo blisko:-)






















Hala Turbacz pod Czołem Turbacza na całe szczęście tak szybko nie zarosła i z jej najwyższej części mogłem nacieszyć się widokami:-)












































Beskid Wyspowy z wyższej perspektywy prezentował się wyjątkowo:-)






















Z części dawnego szałasu zrobiono tu ołtarz papieski na pamiątkę mszy, którą odprawił tutaj w 1953 roku przyszły papież Karol Wojtyła.























Wreszcie też udało mi się też sfotografować mojego czworonożnego towarzysza drogi na Turbacz:-)






















Został on przy ołtarzu i dalej się już nie ruszał, czyli pewnie czekał na wycieczkowiczów idących z Turbacza do Koninek:-) Ja tymczasem postanowiłem sobie poleniuchować, bo do schroniska było już niedaleko:-)
W schronisku był taki tłum, że o zamówieniu czegoś na ciepło mogłem zapomnieć:-( Pozostało mi tylko zamówić "napój bogów" i kierować się do Łopusznej.






















Pogoda dalej dopisywała, a mnie czekało już tylko zejście na dół:-( Widoki na okoliczne i bardzo jeszcze liczne polany zachwycały, ale Tatry były za to słabo widoczne:-( Coś za coś;-) Bardzo zdziwiła mnie duża ilość prywatnych domków na kolejnych polanach. Wszędzie postawiono tabliczki informujące o terenie prywatnym, zakazie wstępu etc. Kamer nie widziałem i sądzę, że w razie nagłego załamania pogody nie zawahałbym się schronić w jednym z takich domków, choćby pod daszkiem na zewnątrz:-)






















Otworzyły się widoki na Pieniny Właściwe i Spiskie, a przed nimi na taflę Jeziora Czorsztyńskiego.






















Widok na Kiczorę (1283m) i Lubań (1225m) z nowo wybudowaną wieżą widokową z innej niż na GSB perspektywy, również zachwycał:-)












































Wkrótce zaczęły się pierwsze regularne domostwa Łopusznej. Najpierw Zarębek Wyżni i Średni, a pod sam koniec Niżni. Idąc już w kierunku Tischnerówki zauważyłem szlakowskaz z informacją, że do Kacwina "tylko" 12,5 godziny! Nie zawracałem sobie tym głowy dopóki nie dotarłem w okolice mostu, gdzie szlak nagle skręcał w lewo, a nie jak kiedyś do szosy Krościenko-Nowy Targ. Dopiero wtedy sobie uświadomiłem, że szlak musiano niedawno przedłużyć:-( Potwierdził to zresztą potem pierwszy napotkany rowerzysta górski. Cóż było robić śpiwora nie miałem, pieniędzy na styk tak żeby wrócić do Rabki, no i było już po 17:-( Udałem się dalej przez most na Dunajcu w kierunku szosy do Nowego Targu i zrobiłem fotki zabytkowego kościoła i dworu, obok których jeszcze niedawno biegł ten niebieski szlak:-(












































Pogoda miała się utrzymać do jutra, także nie pozostało mi nic innego jak wrócić tu następnego dnia i kontynuować dalej szlak niebieski:-) Nie spodziewałem się już więcej niespodzianek. Po dzisiejszych 29 kilometrach siły jeszcze były, a jutrzejsze 37,5 kilometra, w większości po równym terenie, wydawało się o wiele prostsze do przejścia niż podobne odcinki typowo w górach:-) Mocno zniesmaczony takim obrotem spraw wróciłem pod wieczór do Rabki:-(

Ciąg dalszy już wkrótce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz